Chwała Komandorom, Polska pamięta!
Edmund Bukowski, Stanisław Łukasik i Eugeniusz Smoliński – to trzy zidentyfikowane już ofiary terroru komunistycznego, których szczątki odnalazła ekipa młodych wolontariuszy, archeologów i genetyków, wykonujących prace ekshumacyjne na warszawskich Powązkach.
To niezwykle ważny komunikat. „O wynikach badań poinformował Łukasz Kamiński, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Porucznik Armii Krajowej okręgu wileńskiego Edmund Bukowski był oficerem łączności straconym 13 kwietnia 1950 r. w więzieniu mokotowskim. Kpt. Stanisław Łukasik, żołnierz AK oraz Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, był jednym z grupy straconych 7 marca 1949 r. Eugeniusz Smoliński służył w referacie materiałów wybuchowych w Komendzie Głównej AK. Został stracony podczas sfingowanego pokazowego procesu 9 kwietnia 1949 r. w więzieniu przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.”
Nie zidentyfikowano a może jeszcze nie odnaleziono szczątków Komandorów Polskiej Marynarki Wojennej jak i tysięcy innych moich wspaniałych, wielkich Rodaków, którzy otrzymywali wyroki śmierci. Ferujący te wyroki do dzisiaj nie zostali ukarani, zbrodnia nie została potępiona natomiast rodziny ofiar cierpią nadal.
28 listopada 1918 roku, Józef Piłsudski, który jeszcze, jako Naczelnik Państwa ustanowił obowiązek szkolny i 8-godzinny dzień pracy, powołał Polską Marynarkę Wojenną.
To właśnie jej Komandorzy walczyli o wybrzeże tocząc zaciekłą bitwę w obronie Helu w 1939 roku. Po kapitulacji Helu Komandorzy trafili do niemieckiego oflagu. Gdy skończyła się wojna wrócili, bo tu była Polska i ich rodziny, wrócili, choć przypuszczali, czego można spodziewać się po nowej władzy. Zostali przyjęci do formującej się Marynarki Wojennej, awansowali, ponieważ posiadali najwyższe kompetencje, nie było lepszych oficerów w Marynarce Wojennej. Dr Witold Mieszkowski, syn Stanisława Mieszkowskiego, dowódcy floty, wspomina ojca, który odbudowywał port w Kołobrzegu i tworzył Szkołę Specjalistów Morskich na Oksywiu. W latach 1949 -1951 rozpoczęły się aresztowania. Fachowcy przedwojenni przestali być potrzebni, nauczyciele również. Przecież rok szkolny 1951 rozpoczęto pod hasłem: „Wychowamy nowego człowieka” a tu zwykli marynarze stali przed przedwojennymi Komandorami na baczność, to były ich autorytety! Zatrzymano więc 7 Komandorów Polskiej Marynarki Wojennej, bestialsko znęcano się nad nimi zarówno w Gdyni jak i w Głównym Zarządzie Informacji WP przy ul. Oczki w Warszawie, sfingowano procesy. Wymieniono elity na pseudoelity.
Wspaniałą, mądrą, młodą kadrę, która odbudowywała Polskę poddano wyjątkowo brutalnym „przesłuchaniom”, czyli najbardziej wymyślnym torturom fizycznym i psychicznym upodlającym człowieka. Szantażowano również wywózką na Syberię żon i dzieci. Psychicznych tortur nie wytrzymał Adam Rychel, którego w śledztwie doprowadzono do utraty zmysłów. Dzięki chorobie nie brał udziału w „procesie”, zmarł kilka lat później nie dożywszy 50 lat. Wyrokiem „procesu”, czyli zbrodni sądowej, Stanisław Mieszkowski, Zbigniew Przybyszewski i Jerzy Staniewicz zostali zabici 16 grudnia 1952 roku strzałem w tył głowy na korytarzu więzienia na Mokotowie, przy ul Rakowieckiej w Warszawie. Nie wydano rodzinie zwłok i do dzisiaj nie wiadomo gdzie są pochowani, symbolicznie miejsce pochówku jest w kwaterze na warszawskiej Łączce. Zbrodnicze sądy były państwowe, ale gdy 20 lat temu, syn dowódcy floty, dr Witold Mieszkowski dopominał się o ekshumację by odzyskać ciało ojca, usłyszał, że to jest jego prywatna sprawa.
Skazanych przez sądy wojskowe grzebano razem z kryminalistami, mogiły zasypywano śmieciami, wapnem, betonem. UB walczyło z ciałami bohaterów, bo one symbolizowały wolną Polskę. Szkoda, że nie ma zainteresowania w Warszawie ekshumacją, przecież nie ma już UB. Dziwne, jak bardzo inni są mieszkańcy stolicy po II wojnie światowej. „A przecież w czasie wojny przyjeżdżało się do Warszawy łyknąć niepodległości” –opowiada Rudolf Gołębiowski, aktor. Można było pójść do teatru, było ich wiele i wszystkie polskie, z wyjątkiem jednego (Krystyna Marynowska –aktorka). „W 1943 roku w lutym zdarzyło się w Warszawie coś dziwnego, niemal wszystkie kina przez tydzień grały filmy polskie. A po 15 czy 16 lutego filmy polskie w ogóle zniknęły z ekranów. W 1943 roku w maju ukazały się 2 reportaże z Katynia. Nastąpiła ciekawa reakcja polskiego społeczeństwa. Dość dużo osób poszło tylko na ten reportaż w kronice i ostentacyjnie po zakończeniu kroniki wychodzili z kina. Od 1943 roku kronika filmowa kończyła się hasłem „Pamiętaj o zbrodni w lasku pod Katyniem”.
Mieszkańców Warszawy wymordowano, wywieziono, wypędzono a wiedza przybyłych do Warszawy była inna, skoro w 1978 roku zgodzili się na fałszywy napis w Katyniu: Ofiarom faszyzmu – polskim oficerom rozstrzelanym przez hitlerowców w 1941 roku.
A co stanowi prawo:
„Zbrodnia sądowa jest to zbrodnia, do której popełnienia dochodzi z wykorzystaniem prawa. Zbrodnią było wydawanie przez sędziów wyroków ze świadomością, że oskarżeni są niewinni, że przyznanie się do winy wywoływane było biciem a na rozprawie było odwoływane. Sędziowie, którzy wydając wyrok mieli pełną świadomość całkowitej materialnej bezzasadności skazania i działali ze świadomością i wolą zamordowania swoich ofiar przy braku jakichkolwiek podstaw dla wyroku skazującego popełniali morderstwo sądowe. Zbrodnią był nie tylko wyrok, ale wykonanie wyroku śmierci w stosunku do komandorów, którzy nigdy nie popełnili przypisanych im czynów.”
Zbrodnią były i są cierpienia zadawane rodzinom. Córka oficera Legionów, dwukrotnie odznaczonego orderem Virtuti Militari za Lwów i za Warszawę, który zginął w Oświęcimiu w 1939 roku, odpowiadała po wojnie za to, że była jego córką. Miała tylko 13 lat, gdy rozstała się z ojcem w 1939 roku. Po wojnie odmówiono jej prawa do pracy, nie miała żadnych praw, a gdy się ich domagała mówiąc, iż jest Polką, słyszała: nikim nie jesteś, jesteś obcoklasowa. Cierpiała nędzę wraz ze swoją mamą, szykanowana. Tak cierpiały miliony. A i wielu z tych, co odbudowywali Warszawę wykonując 400% normy otrzymywało tylko dyplomy i medale, żyli biednie.
W 1946 roku, w białostockim, sędziowie jeździli od wioski do wioski, wyrok zapadał na miejscu a rozstrzeliwanie odbywało się za stodołą na oczach zgromadzonej wcześniej ludności. Sędzia z Białegostoku, Włodzimierz Ostapowicz, który wydał ponad 200 wyroków śmierci na polskich Bohaterach, z czego 174 wykonano został odznaczony Orderem i na jego grobie w Alei Zasłużonych we Wrocławiu pali się znicz. A nekrolog wychwalał go pod niebiosa , adwokatura dziękowała sumiennemu pracownikowi.
Rodziny zamordowanych nie znają miejsca pochówku. One oddają hołd Bohaterom, członkom swoich Rodzin uczestnicząc w marszach. Czas odkłamywać historię, jesteśmy winni pamięć tym, dzięki którym żyjemy w wolnej Polsce.
Pamiętajmy, wśród oprawców z ulicy Oczki w Warszawie był również zięć Karola Świerczewskiego, zrozumiały powinien być protest przeciw honorowaniu teścia.
Bożena Ratter
View Comments (4)
„Zbrodnia sądowa jest to zbrodnia, do której popełnienia dochodzi z wykorzystaniem prawa. Zbrodnią było wydawanie przez sędziów wyroków ze świadomością, że oskarżeni są niewinni, że przyznanie się do winy wywoływane było biciem a na rozprawie było odwoływane. Sędziowie, którzy wydając wyrok mieli pełną świadomość całkowitej materialnej bezzasadności skazania i działali ze świadomością i wolą zamordowania swoich ofiar przy braku jakichkolwiek podstaw dla wyroku skazującego popełniali morderstwo sądowe. Zbrodnią był nie tylko wyrok, ale wykonanie wyroku śmierci w stosunku do komandorów, którzy nigdy nie popełnili przypisanych im czynów.” - to jest sedno po prostu!
"- Aresztowano braci taty, siostry mamy. W sumie represjami było objętych 16 osób z bliższej i dalszej rodziny... czytaj na
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/17446,bezpieka-zgarnela-cala-rodzine.html
sprawcy "nieznani", miejsce pochówku nieznane, 23 lata po "upadku" PRL i władza nie jest absolutnie zainteresowana odkryciem prawdy, lub wręcz przeciwnie, jest zainteresowana dalszym jej ukrywaniem
jak długo zbrodnie stalinowskie, zbrodnie dokonane przez ojców i dziadków obecnych działaczy "Solidarności" będą bezkarne? czy musimy czekać kolejne lata, aby solidarnościowe pomioty ubeckich oprawców utraciły władzę? 23 lata po "upadku" PRL nadal potrzebna jest dekomunizacja państwa, chociaż w przypadku "Solidarności" i jej pochodnych bardziej pasuje termin destalinizacja
a tu przykład, jak z komuną "walczył" Wałęsa
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/internowany-lech-walesa-wypil-289-butelek-wodki,1,5326909,wiadomosc.html
"W okresie internowania skonsumował samotnie lub w towarzystwie osób odwiedzających: spirytus – 2 but., wódka – 289 but., wino – 158 but., winiak i koniak – 59 but., szampan – 238 but., piwo – 1115 but." – to fragment jednego z raportu funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, który znalazł się w książce autorstwa Tomasza Kozłowskiego i Grzegorza Majchrzaka.
zastanawia fakt, czy przynajmniej przez jeden dzień taki "opozycjonista mógł być trzeźwy? przy takich ilościach to raczej niemożliwe
zapewne pozostali przywódcy "Solidarności" byli w podobny sposób "represjonowani"
sposób odmiennego traktowania wrogów ustroju w latach stalinowskich i dużo późniejszy towarzyszy z "Solidarności" jest szokujący
żadnych tortur, masowych egzekucji, represjonowania krewnych, wręcz przeciwnie, pobyt w luksusowych ośrodkach wypoczynkowych i ... niekończąca się rzeka alkoholu
to obraz "prześladowań" solidarnościowej "opozycji"