Pod patronatem Instytutu Pamięci Narodowej oraz Radiowej Trójki odbyła się bardzo pouczająca debata „Wołyń 1943: jak o tym uczyć „.
Pełne goryczy stwierdzenie Pana Zbigniewa Gluzy, iż katastrofą jest brak pamięci o największej zbrodni między dwoma narodami, zbrodni dokonanej na Polakach na terenie Ukrainy, powinno skłonić nas do działania. Zbliża się 70 rocznica, czy jest szansa na upamiętnienie tego wydarzenia? To, że nie jest ona znana w Polsce i w świecie, ta wielka zbrodnia, to nasza wspólna porażka- to słowa Zygmunta Gluzy.
Nie rozumiem problemu przedstawionego przez innego uczestnika debaty, „jak uczyć o ludobójstwie na Wołyniu by nie wychowywać w duchu wzajemnej niechęci”.
Po prostu skutecznie, tak, jak uczono o zbrodni niemieckiej po zakończeniu II wojny światowej. Blisko pół miliona Polaków wyjechało do Niemiec i zgodnie z opinią władz niemieckich, nie istnieje problem mniejszości gdyż doskonale się zasymilowali.
A przecież wychowali się na obowiązkowych lekturach szkolnych o zbrodni niemieckiej dokonanej na narodzie polskim, poznawali liczby zgładzonych, nazwy obozów zagłady, nazwiska zbrodniarzy, wiedzę o metodach zbrodni i procesach wytoczonych zbrodniarzom. Uczestniczyli w wycieczkach szkolnych do obozów koncentracyjnych, oglądali latami regularnie powtarzane spektakle teatralne i filmowe tworzone przez światowej sławy reżyserów (niektórzy tworzą je i dzisiaj). Kto nie słyszał o Oświęcimiu?
Bierzmy przykład z Palestyny, uczą młodych o tragedii shoah i czynią to skutecznie, młodzi przyjeżdżają, co roku, na miejsca zagłady swoich przodków.
Słuszne wydaje się stanowisko większości uczestników debaty, iż zanim zaczniemy realizować projekty współpracy młodych Polaków i Ukraińców w imię „pojednania” przekażmy im prawdę historyczną o zbrodni ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich z UPA na Polakach w latach 1943-1947.
Jaki jest sens sformułowania „projekt pojednania” skoro młodzi nie znają historii?
Uczmy jak najszybciej, Pani Ewa Siemaszko, która gromadziła przez wiele lat tomy zeznań świadków, a które IPN ( pierwsza instytucja naukowa, która w 2001 r. podjęła badania “białej plamy najnowszej historii”) potwierdza naukowymi badaniami i dokumentami, określiła zakres niezbędnej wiedzy, bardzo zwięźle, w kilku zdaniach. Ten zakres pokrywa się z przekazywaną Polakom przez pół wieku wiedzą o nacjonalizmie niemieckim.
Nie dopuśćmy do tego, by jedynym źródłem wiedzy o tamtych czasach był film „Złoty wrzesień”. Jestem wdzięczna pracownikom IPN, iż do oglądania filmu zaprosili grono specjalistów, którzy w dyskusji po projekcji zwrócili reżyserowi i widzom uwagę na różnice w ocenie tamtych czasów przez Polaków i Ukraińców. Jednostronność w filmie fałszuje prawdę historyczną. Film jest wynikiem wywiadów, młodzi Ukraińcy przeprowadzali je ze świadkami zdarzeń 1939-1941, świadkami, którzy w tamtych czasach należeli do UPA.
Brak wiedzy o wydarzeniach na Kresach to nie zaniedbanie po 1989 roku. „W PRL zabronione były wszelkie badania tego okresu (ludobójstwo na Kresach), a także jakiekolwiek publikacje na ten temat”- to słowa Andrzeja Żupańskiego, przewodniczącego środowiska Żołnierzy 27.WDP AK. I z tego zapewne powodu, na II seminarium, które odbyło się w 1997 roku w Warszawie „spośród uczestników seminarium właściwie tylko dwaj historycy polscy byli prawdziwymi znawcami problemu. Pozostali znali tylko niektóre elementy konfliktu albo w ogóle go nie znali”.
Pamiętajmy, to właśnie żołnierze AK zainicjowali seminaria historyków polskich i ukraińskich dla wydobycia prawdy.
Ta część historii nigdy nie była znana większości Polaków, nie wykładano jej na studiach, była celowo przemilczana, przykryta groźbą i strachem jak wiedza o Armii Krajowej czy o zbrodniach sowieckich i komunistycznych. Wiedzę tę należy przekazać, rozpowszechnić, zmienić mentalność nas wszystkich, uczonych obojętności na te „inne” zbrodnie. To zadanie dla instytucji, szkół, uniwersytetów, mediów, ludzi kultury i sztuki, socjotechników..
Wiedza jest niezbędna, aby historyk, nauczyciel czy dziennikarz nie porównywał armii UPA do Armii Krajowej, regularnej, doskonale zorganizowanej struktury wojskowej posiadającej wysokiej klasy specjalistów wojskowych.
Jak można porównywać cele, działania i morale elity inteligenckiej czyli oficerów zamordowanych w Katyniu, obrońców ziem wschodnich, zwycięzców spod Monte Cassino i Bitwy o Anglię , lotników z Dywizjonu 303, wspaniale wyedukowanych i wyszkolonych „cichociemnych” , bohaterów jak Rotmistrz Pilecki , Generał „Nil” czy Generał Sosabowski, któremu królowa Holandii Beatrix, przyznała pośmiertnie Order Brązowego Lwa, do barbarzyńców z UPA, którzy dokonywali zbrodni na ludności cywilnej odcinając po kawałku członki ofiary, przywiązując do drzewa kolczastym drutem ciała dzieci, zdzierając skórę z ofiary i polewając ją wrzątkiem.
Nie możemy też porównywać ludobójstwa na Wołyniu do akcji przesiedlania zwanej akcją Wisła. Akcję tę można ewentualnie porównać do przesiedlania ludności polskiej z dawnych ziem polskich, czyli Kresów, po II wojnie światowej. Nie wszyscy Łemkowie zostali przesiedleni, wielu wróciło też w rodzinne strony po 1956roku. Mogli wrócić a czy ocalali z rzezi na Wołyniu mogli wrócić na Ukrainę w 1956 roku skoro jeszcze w 1947 roku Polacy byli tam mordowani? W Zyndranowej jest prywatne Muzeum Łemków prowadzone od wielu lat przez pana Gocza. Nie ma w nim narzędzi mordu w postaci kos, siekier, pił, drutów kolczastych, tak jak w Oświęcimiu obrazem narzędzia ludobójstwa są komory gazowe.Akcja „Wisła” nie była ludobójstwem.
Łemkowie w ramach akcji Wisła byli przesiedlani, tak jak Polacy z Kresów, na Ziemie Zachodnie, na Mazury, na Pomorze. I tak jak Polacy z Kresów tęsknili za rodzinnym domem. Po wysiedlonych Łemkach zostały puste, piękne doliny. Kilka lat temu pojawiły się tam ościeżnice drzwiowe z wmontowaną tablicą przedstawiająca usytuowanie domów, numery domów i nazwiska mieszkańców. Patronował temu Wojewoda Małopolski. Czy w ramach projektu „pojednanie” możliwe jest oznaczenie w taki sposób przez młodych Polaków i Ukraińców wszystkich wsi na Ukrainie, w których dokonany został pogrom?
Pytanie, jak przekazać wiedzę o ludobójstwie nie sprawiło pani Ewie Siemaszko kłopotu. Ludobójstwo dokonane zostało przez nacjonalistów ukraińskich, przez członków „pospolitego ruszenia barbarzyńców” spod znaku OUN-UPA. Nie obciążamy winą narodu ukraińskiego a utrwalamy pamięć o tych szlachetnych Ukraińcach, którzy narażając życie chronili Polaków.
Dla unormowania stosunków Polski i Ukrainy niezbędne jest powiedzenie prawdy. Dopiero po jej wypowiedzeniu możemy układać wzajemne relacje. Przy „leczeniu traumy dzieciństwa”, którą obecnie uzasadnia się często problemy młodych ludzi, efekt przynosi zrozumienie popełnionych błędów wychowawczych, przyznanie się do nich i przeproszenie za nie.
Bożena Ratter