X

“Ludziom byście pomogli, a nie jakimś kundlom!”

Nie rozumiem ludzi, którzy mają problem z tym, że ktoś inny lubi pomagać zwierzętom. Przecież, nie wyklucza to jednoczesnej chęci pomocy ludziom. Wydaje mi się, że tylko oszołomy i nieudacznicy, którzy nienawidzą zwierząt, lubią przedstawiać te dwie sytuacje zero-jedynkowo. Usprawiedliwiają sobie tym własną niezaradność, bo “jak zwierzęciu może wieść się lepiej ode mnie, bez trosk tego świata”?

Lubię pomagać zarówno zwierzętom, jak i ludziom. Jednakże, bardziej przemawia do mnie cierpienie braci mniejszych, szczególnie, że sprawcą tego cierpienia jest z reguły nie kto inny jak człowiek. Podobnie jak w przypadku dzieci, to niezawinione i nieuświadomione cierpienie. Po drugie, kulturowy “twór” jakim jest homo sapiens, nie zawsze jest autentyczny w swoich działaniach i za każdą jego prośbą może kryć się fałsz. Uświadamiamy to sobie dopiero wtedy, gdy kilka razy otrzymamy przysłowiowy nóż w plecy od osoby, której pomogliśmy, dla której poświęciliśmy swój czas i pieniądze. Zwierzęta przeciwnie – zawsze docenią twój najsubtelniejszy gest. Natomiast człowiek, to takie specyficzne stworzenie, które, gdy dotknie go cierpienie, skłonny jest do bycia złośliwym, gdyż w jego przekonaniu jest to jedna z dróg do wyrównania jego strat materialnych i psychicznych – ot, takie wykolejone pojęcie sprawiedliwości.

Można powiedzieć, że skoro gatunek ludzki na starcie uznał się za “wyższy” (całkiem zresztą słusznie, gdyż nikt inny jak człowiek nie uprzemysłowił metod zabijania), to niech każdy radzi sobie sam (zobacz: darwinizm społeczny). Jakkolwiek konserwatywny liberalizm nie jest mi obcy (tak na marginesie, to fajnie mi się mieszka z mamusią :) ), to nie zgadzam z takim trącącym egocentryzmem podejściem do bliźniego. Przyznaję jednak, że nie garnę się do pomocy człowiekowi, o którym wiem, że nie uznaje swojego pokrewieństwa z braćmi mniejszymi, osoby dla której cierpienie zwierząt jest niższe jakościowo względem cierpienia człowieka.

Łatwo niektórym przychodzi krytykowanie innych. Niestety, bywa tak, że osoby, których uwierają “kundle”, z podobną niechęcią uchylają portfel przed żebrakiem, który często jest zwyczajnie głodnym człowiekiem, któremu nie powiodło się w życiu, niekoniecznie menelem i pasożytem. Już nie pytam, czy ci ludzie udzielają się gdzieś społecznie w imię poprawy bytu potrzebujących, których jest im tak podobno żal z powodu zwierząt. Łatwo być wojownikiem o idee, szczególnie w internecie, gdzie trudno o weryfikację postaw; wielcy oburzeni, to z reguły hipokryci, którzy czują się świetnie bo wrzucili złotówkę do puszki – czują się rozgrzeszeni, że w tym roku odbębnili pomoc bliźniemu. Ale, przede wszystkim otrzymali “uprawnienie” do krytykowania tych, którzy nie dali.

Za nami 21 Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Czy w niedzielę zaobserwowaliście takie zachowanie wśród ludzi dobrej woli? Mnie aż strach było wyjść po bułki bez papierowego serduszka na piersi. 

Oczywiście, mój tekst nie jest generalizacją i jak najbardziej zachęcam wszystkich do pomocy. To ważne aby rozwijać wrażliwość na krzywdę drugiej istoty… dopóki internet nie zabije w nas ostatniego neuronu lustrzanego.

Maciej Kurzawski

View Comments (3)

  • Oczywiście,że cierpienie zwierząt jest niższe jakościowo od cierpienia człowieka i w pierwszej kolejności zawsze każdy myślący człowiek powinien pomagać ludziom,a dopiero potem zwierzętom,a tłumaczenie ,że ludzie są fałszywi i wbiją potem nóż w plecy jakoś do mnie nie przemawia...Dziwią mnie ludzie którzy rozczulają się nad kotkami,a nie chcą pomóc np.głodnym dzieciom,w ogóle irytuje mnie presonifikacja zwierzaków,określenie adopcja psów na przykład...
    Odnośnie Wielkiej Orkiestry Swiatecznej Pomocy to zgadzam się z autorem,mnie też nie zachwyca ta cała propagandowa hucpa,a szczególnie pan O,należy naprawić system,a nie propagowac żebractwo,z którego swietnie zyje duża grupa ludzi...

    • A do której akcji? I które rewelacje? Może te o Eutanazji? Owsiak ponoć jest przychylny....

Related Post