X

Niewesołe refleksje o dzisiejszym Świecie

Zazwyczaj nie lubimy być wrzucani do tzw. „szufladek”, ponieważ zwykle przypięcie nam etykiety z nazwą grupy, do jakiej ktoś raczył nas zaliczyć oznacza unieważnienie naszego głosu. Nieistotne, co mamy do powiedzenia, jeśli już wiadomo, że nie jesteśmy wiarygodni, będąc elementem większego, w całości nie zasługującego na uwagę zbioru indywiduów.
Dlatego w imię ideału niezakłóconej komunikacji proszę najuprzejmiej czytelnika o zaniechanie czynności szufladkowania wobec mojej osoby.
Napiszę coś, co już od dawna mnie nurtuje i nie za bardzo mam okazję żeby się z tym frapującym zagadnieniem upublicznić. Na szczęście jest BezPrzesady.pl – znakomita płaszczyzna dzielenia się takimi refleksjami.
Interesujące mnie dane i zagadnienia znajdowałem tu i tam w rozmaitych publikacjach i filmach dokumentalnych, których szczególnie dużo obejrzałem w stacji Planete. Polecam ciekawą publikację Joela Bakana pt. „Korporacja” i znakomity film pod tym samym tytułem, zrealizowany na kanwie książki Bakana przez Marka Achbara i Jennifer Abbott.
Jednak kopalnią wiedzy stał się dla mnie Raport o Stanie Świata, wydany przez WorldWatch Institute w 2004 roku. Jest to najlepsze ze znanych mi kompendium wiedzy o współczesnym Świecie, zamieszkujących go ludziach i ledwie żywej przyrodzie.
Wiemy, że ludność Świata powiększyła się wielokrotnie w ciągu ostatnich 200 lat. Sądzimy, że z tego powodu konieczny jest ciągły wzrost gospodarczy, żeby zaspokoić potrzeby tych nieprzebranych tłumów. I tu czeka nas pierwsza niespodzianka. Wydajność produkcji wzrosła tak bardzo, że ten kilkukrotny przyrost ludności świata staje się przy potężnym skoku technologicznym mało istotny. Popatrzmy na dwa zestawienia:
•Współcześni pracownicy przemysłowi produkują w ciągu tygodnia tyle, ile wytwarzano w XVIII wieku przez cztery lata.
•W Stanach Zjednoczonych w 2000 roku wystarczało jedynie 12 godzin pracy tygodniowo aby wyprodukować tyle, ile udałoby się przez 40 godzin w 1950 roku.
Poza tym większość licznej populacji Świata żyje w nędzy. Mniej więcej trzy miliardy ludzi na Ziemi żyje za ok. 2 $ dziennie. Około 1 miliarda ludzi nie ma dostępu do wody bezpiecznej do picia. Ok. 2,4 miliarda musi się obywać bez podstawowych urządzeń sanitarnych. Te miliardy żyjących w nędzy ludzi, składa się na tanią siłę roboczą, której wielkie koncerny zawdzięczają swoje krociowe zyski.
Zazwyczaj sądzimy, że pomoc dla najbiedniejszych jest czymś nieosiągalnym, czymś na, co ludzkość nie może sobie pozwolić, chyba tylko za cenę jakiś ogromnych wyrzeczeń. Niespodzianka nr 2. Nic podobnego. Dla ilustracji podaję ciekawe zestawienie:
Mała zagadka: ile wydajemy rocznie na karmę dla zwierzątek domowych? Odpowiedź: ok. 17 mld $. A ile kosztowałaby rocznie skuteczna walka z niedożywieniem i głodem na całym świecie? Odpowiedź: 19 mld $. Ile wydajemy rocznie na rejsy oceaniczne? Ok. 14 mld $. Zapewnienie bezpiecznej wody pitnej wszystkim potrzebującym kosztowałoby ok. 10 mld $. I coś na deser: w 2002 roku światowe wydatki na reklamę wyniosły: 446 mld $. Może jestem sentymentalny, ale wydaje mi się, że są cele ważniejsze niż zachęcanie ludzi do kupowania mnóstwa niepotrzebnych rzeczy. Najważniejszy wniosek z tego zestawienia jest jednak taki, że nie możemy braku realnej pomocy dla najbiedniejszych tłumaczyć niemożnością. Stać nas na to.
Ale i my mamy poważne problemy, które zaostrzają się i przybierają na sile. W tzw. krajach rozwiniętych obserwuje się spore obszary ubóstwa, bezrobocia i braku bezpieczeństwa ekonomicznego oraz rosnące zjawisko zadłużenia. Rosną obciążenia pracowników, rośnie wiek emerytalny, konieczne okazują się likwidacje lub drastyczne ograniczenia przywilejów socjalnych, co jakiś czas wybuchają kryzysy i znów szuka się oszczędności, oczywiście kosztem zwykłych ludzi. Nieustannie też degradujemy środowisko przyrodnicze, zużywamy zasoby naturalne, bezpowrotnie niszczymy kolejne gatunki roślin i zwierząt. Niektórzy nazywają to zadłużaniem się u naszych potomnych, albo po prostu okradaniem przyszłych pokoleń z bogactw, które nasi przodkowie pozostawili dla nas w dużo lepszym stanie.
Nasuwa się mnóstwo pytań: Czy ten marnotrawny model rozwoju, który bardzo niewielu ludziom przynosi zyski, a jeszcze mniej licznym prawdziwe zadowolenie i szczęście wolno nam kontynuować? A jeśli, a właściwie, kiedy spadniemy już na dno przepaści (np. gdy skończy się ropa) i nasza cywilizacja poniesie ostateczną klęskę, to co będzie dalej? A może istnieje jakaś szansa na uniknięcie katastrofy i ocalenie naszej cywilizacji na drodze mądrej ewolucji?

View Comments (2)

  • dane dotyczące wydatków na reklamę szokują, czyli społ. konsumpcyjne ewidentnie CARPE DIEM a reszta w d. ...

  • 17 mld - na zwierzyne? kurde.... rocznie? kolega mnie tu trąca w bok ekolog ....pierd... tzn miłośnik zwierząt... ja tam mam stosunek obojętny a ta kasa na co innego by się bardziej przydała...

Related Post