Przez lata sprawiało mi kłopot panowanie nad domowym budżetem. Najczęściej sporo szczęścia zabierał mi lęk o to, czy czasem gdzieś nie przepłacam, czy jakiegoś rachunku nie przegapiłem, czy czasem jakieś wydatki nie były – nazwijmy to – wydatkami “ponad stan”. I dlaczego znów córka przychodzi po doładowanie telefonu, skoro tydzień temu jej doładowywałem… Nie tydzień? Dwa miesiące temu? Aha. Nie wiem jak u Was w domu, ale i u nas i w domach naszych rodziców – sprawy związane z budżetem budziły czasem, nazwijmy to – emocje. Mam na utrzymaniu 5-cio osobową rodzinkę. Dużo, nie dużo? Hmm. Nie obraził bym się, gdyby było nas więcej. Od kilku lat wprowadziłem sobie zapisywanie wydatków – ot w arkuszu kalkulacyjnym. U mnie się sprawdza. Mam wydatki:
I. comiesięczne – regularne i przewidywalne, w miarę stałe (choć wciąż rosnące) jak np.:
1. czynsz za mieszkanie (woda, gaz, smieci, fundusz remontowy, winda),
2. opłata za energię,
3. opłata za internet i media,
4. opłata za gaz,
5. ZUS – ubezpieczenia: zdrowotne i odkładka na emeryturę,
6. opłaty za telefony,
7. doładowania telefonów,
8. opłaty za szkolne obiady,
9. składki członkowskie, dodatkowe zajęcia rodziców (tańce, kosz) i dzieciaków (gitara, kosz, angielski itd.)
10. opłata za paliwo do samochodów,
II. wydatki okazjonalne – regulane, tzw. większe:
1. wczasy dla rodziny – letnie i zimowe,
2. wczasy dzieciaków,
3. upominki bożonarodzeniowe,
4. ubezpieczenia, przeglądy i naprawy okresowe samochodów,
5. podatki: dochodowy, vat i inne,
6. prace modernizacyjno-remontowe w mieszkaniu,
III. wydatki okazjonalne – mniejsze:
1. upominki urodzinowe, (dla dzieci własnych i obcych, gdy własne postanawiają uczcić rocznicę obcych)
2. zakup detergentów (proszki, płyny, pasty itd.)
3. wycieczki szkolne i inne szkolne wygibasy,
4. wyjazdy i wyjścia z własną żoną
IV wydatki nieregularne, głównie:
1. zakupy spożywcze (coś tam trzeba jeść…),
2. zakupy odzieżowo-obuwnicze ,
3. zakupy hobbystyczne,
4. okulista, dentysta – przeglądy x 5 (-;
V. wydatki nieprzewidziane, – u nas to głównie:
1. naprawa samochodu, (po np. przypadkowym najechaniu na coś tam…)
2. remonty domowe nieprzewidziane lub wymiana zużytych urządzeń (np. lodówki lub pralki)
3. leki i wydatki związane z leczeniem
Da się to wszystko złapać i nie zawracać sobie tym głowy, a już na pewno – nic a nic się tym nie denerować.
Rozpisałem sobie to terminowo – w arkuszu kalkulacyjnym i lepiej mi z tym. Od czasu tam zaglądam i reguluję co trzeba, bez emocji.
Mam do tego dystans.
Nie mam lęku, że przegapię jakąś płatność i dodatkowo czuję się solidnym płatnikiem. Wiem, ile wydaję i na co mnie stać. Wiem, kiedy było doładowanie telefonu i mam argumenty, gdy było niedawno (-; Reasumując – jestem szczęśliwszy po uporządkowaniu i zebraniu tego do kupy. Na koniec jeszcze mała wyjaśnienie: nie polecam zalecania własnej żonie/mężowi zapisywania wydatków. Praktykowałem. Więcej z tego szkody niż pożytku. Jak ktoś chce, i go uspokaja ( a nie drażni ) zaserwowanie SOBIE takiego porządku, to polecam.
Jeśli ktoś z Was ma kłopoty z domowym budżetem, słyszałem dobre opinie o kursach finansowych (budzet domowy) – Crawn. Może warto tam zajrzeć: http://www.crown.org.pl/ ?