Leszek Balcerowicz jak przystało na liberała wyśmiewa propozycję PJN, by stworzyć ministerstwo rodziny, twierdząc, że równie dobrze można by chcieć stworzyć ministerstwo szczęścia.
Po pierwsze nie zgadzam się z tą argumentacją, bo rodzina to podstawa życia społecznego, fundament jego egzystencji, ładu i rozwoju. Dlaczego więc, skoro mamy ministerstwa zajmujące się takimi kluczowymi dla istnienia i funkcjonowania społeczeństwa sprawami jak zdrowie, edukacja, obronność, gospodarka czy finanse, absurdem miałoby być dyskutowanie o ministerstwie rodziny?
Po drugie zastanowiła mnie reakcja dziennikarzy TVN, którzy powierzchownie i bezrefleksyjnie wyśmiali istniejące naprawdę w Bhutanie Ministerstwo Szczęścia. No może nie jestem zwolennikiem nadawania zagadnieniu szczęścia formy aż tak bardzo instytucjonalnej, ale sądzę, że dobrze by się stało gdyby pojęcie to stało się jedną z ważnych kategorii społecznych dyskusji i debat.
Tymczasem zadowolony z siebie dziennikarz, z typową współczesną powierzchowną racjonalnością wyśmiewa mieszkańców Bhutanu, z perspektywy kogoś, kto wie, że trzeba zapomnieć o szczęściu i poświęcać się dla postępu, kogoś, kto bardzo dobrze wie, że liczy się tylko bogactwo i wysokie PKB, które należy osiągnąć za wszelką cenę, a szczęście na pewno przyjdzie samo, nawet jeśli przy okazji zniszczymy rodzinę, więzi międzyludzkie i przyrodę…
Ale czy aby na pewno? Może warto czasami zastanowić się poważnie nad tym dokąd jako zbiorowość zmierzamy i czy to, co robimy przynosi nam szczęście?
View Comments (1)
ale jaja normalnie... ale \PJN zaciemnia klimat bo to tak naprawdę anty-Polacy... ale co mają zrobić... idą pod publiczkę z tym ministerstwem bo już stracili wszystko co mogli a teraz do PSL się przytulają...
Ale rodzina Jest Najważniejsza - to pewne ino nie z PJN-em i PSL-em