Na bieżąco w polityce: Lepsza zbrodnia pojedyńcza niż masowa…

Witam wszystkich umiejących jeszcze czytać ( to szlachetna zaleta- być może wkrótce będzie wadą…)

http://wiadomosci.onet.pl/2143408,11,tam_prawie_nie_ma_jego_szczatkow,item.html

(komentarz do powyższego artykułu)

Zbrodnie stalinowskie – temat w ogóle nie istnieje, kto by tam wspominał o 200000 ofiar, o kolejnych setkach tysięcy czy milionach zrujnowanych życiorysów…

Zbrodnie banderowskie – o tym w ogóle nie wolno mówić, to też  „zaledwie”  kilkaset tysięcy,  w dodatku „polskich panów”, „okupantów” itd. (nieważne, że to w większości biedna ludność chłopską, dla IPN to i tak „zaplute karły reakcji”)

Wyczyny okupantów, czy to radzieckich czy niemieckich, w zasadzie cisza, czasem przed wyborami ktoś wygrzebie sprawę Katynia (tylko do doraźnych celów politycznych), i nic więcej, jakaś rocznicowa impreza w Oświęcimiu, zdarzyła się tylko przez zlot „bolszewików” z PO (bo nie dzięki obecności gości zagranicznych) transmisja z Westerplatte, gdzie zresztą szef MSZ Raduś  Sikorski kradnie znicz czy wiązankę przeznaczoną dla delegacji rosyjskiej!!! Poza tym temat dawno zapomniany, ale tu już ofiary idą w miliony…

ale mamy k… sprawę Pyjasa, „straszna” komunistyczna zbrodnia (o ile sam pijany nie stoczył się ze schodów), która przyćmiewa te miliony ofiar wspomniane powyżej…

Rus

Podobne artykuły