Wszyscy jesteśmy dziedzicami

Czytam w Przewodniku po Zamku w Kórniku o Władysławie Zamoyskim:

„Niezwykle oszczędny i skromny w zaspakajaniu własnych potrzeb, nie skąpił środków na cele narodowe i społeczne. Po śmierci Cecylii Działyńskiej w 1899 r. hrabia Władysław upublicznił swój zamiar utworzenia fundacji i przekazania narodowi polskiemu dóbr kórnickich ze wszystkimi zbiorami. Odtąd uważał się tylko za opiekuna włości i dóbr, które zostaną oddane na własność narodowi. Wspólnie z matką Jadwigą oraz w porozumieniu z siostrą Marią (1860-1937) utworzyli fundację pod nazwą „Zakłady Kórnickie”.

Stefan Żeromski w artykule z 1924r. w Tygodniku Ilustrowanym napisał:” Tysiące krążyło anegdot o tym „skąpcu” zaciekłym. Nie sypiał na pościeli, lecz zwój grubego sukna miał za poduszkę, materac i nakrycie, – mieszkał w jednej izdebce, obiadował przy stole „kawalerów” oficjalistów swoich, jeździł na wózku góralskim, trzecią klasą kolei, a w Paryżu godzinami wystawał, jako petent, u drzwi byle kogo, gdy chodziło o znalezienie pracy, zajęcia, chwilowej roboty dla emigranta, uchodźcy, robotnika, wędrowca. Ja sam ileż anegdot słyszałem, – ach! I powtarzałem w gminnej niewiedzy o tym człowieku, samotnym wśród ludzi! Teraz się dopiero pokazało, że on oszczędzał tego płomyczka zapałki i strzegł zgubionego gwoździa z podkowy nie dla siebie wcale, lecz dla skarbu Polski. Teraz się pokazało, iż odmawiał sobie pościeli, wykwintnego stołu i drogich ubrań, gdyż jednego grosza ponad najniezbędniejszą konieczność nie ważył się ruszyć z majątku Polski przy tym warsztacie, które prawo dziedziczenia dało mu w ręce”.

Fundacja działała do 1952r. Ówczesny rząd przekazał jej mienie Polskiej Akademii Nauk jako instytucji, której cele były zbieżne ze statutem Fundacji. Po wielu latach starań i zabiegów Fundacja „Zakłady Kórnickie” została restytuowana w roku 2002.

Jan Zamoyski, syn Maurycego Zamoyskiego i Marii z Sapiehów, przejął obowiązki ordynata w 1937 roku. Jego pra-pra-pra… dziadek otrzymał Ordynację Zamoyskich w 1589 roku bez prawa do zbywania, podziału i obciążenia hipoteki oraz z obowiązkiem łożenia na okoliczne szpitale, ochronki, kościoły i szkoły. I przez wieki Zamoyscy dbali o ludzi i ziemie jak o swoje. I czynili to, gdy wybuchła II wojna światowa i nastały czasy PRL. W 1939 roku Jan Zamoyski wywiózł prawie 2 i pól tysiąca książek ocalałych po pożarze Biblioteki Zamoyskich w Warszawie (udostępnianej publicznie), w tym „Mszał tyniecki” z XI wieku i „Kroniki” Galla Anonima. (według Piotra Gabryela)

„Ogromną ofiarę poniosły dzieci z Zamościa i Zamojszczyzny – wywożone na teren Rzeszy w bydlęcych wagonach, selekcjonowane, umierające z głodu, chorób, wyczerpania ginęły w przerażającym tempie i ilościach. Któż nie słyszał o bohaterskiej postawie ordynatorstwa Róży z Żółtowskich i Jana Zamoyskich, którzy wyrwali z rąk niemieckich ponad 300 dzieci osadzonych w obozie przejściowym w Zwierzyńcu zapewniając im opiekę i wyżywienie. „

http://horajec.republika.pl/okup42.html

W styczniu 1945 roku, gdy armia czerwona zajęła Ojców, funkcjonariusze UB splądrowali mieszkanie Zamoyskich a Jana zabrali na przesłuchanie. „No – hrabiuniu – usłyszał-skończyło się, co? A trzymamy was tu, bo jesteście przeciwko reformie rolnej, jasne?! „

Choć obowiązujące przepisy zabraniały byłym posiadaczom ziemskim nawet przejeżdżać – bez –zgody władz-przez tereny, które były ich własnością, Zamoyscy nie zdecydowali się na emigrację.

Niestety, w styczniu 1949 roku, Jan Zamoyski, jako wróg ludu i szpieg został skierowany do dziesiątego pawilonu w więzieniu przy Rakowieckiej. Złamano mu nogę i żebra w czasie przesłuchań. Przebywał w więzieniu przy Rakowieckiej w doborowym towarzystwie profesorów, generałów, docentów, pułkowników – karłów reakcji i wrogów ludu. Dla zachowania równowagi psychicznej udzielał lekcji języków, historii, polskiego i matematyki ( był absolwentem SGH). Na wolność wyszedł w 1956 roku.

To tylko jedno z wielu nazwisk, godnych szacunku ludzi, którym doktryna marksistowska nie pozwoliła na kontynuowanie działania dla rozwoju i bogactwa narodu polskiego (wszystkich stanów i wszystkich grup etnicznych, Zamoyscy budowali kościoły, cerkwie, synagogi, meczety na polskich ziemiach, według potrzeb mieszkańców ordynacji).

Jak współcześni rządzący, obszarnicy, właściciele pałaców, skarbów narodowych dbają o te WSPÓLNE dobra, zabrane prawowitym właścicielom, którzy je przez wieki dla nas WSZYSTKICH gromadzili, tworzyli i dbali o nie? Czy tak jak ordynaci Zamoyscy łożą na okoliczne szpitale, ochronki, kościoły i szkoły? Czy udostępniają publicznie, jak byli właściciele, czy otaczają się wysokimi murami chronionymi przez wynajętych ochroniarzy? Ewentualnie udostępniają w postaci hotelu czy restauracji, jak obecny właściciel zamku w Bobolicach (ciekawe, czy byli właściciele otrzymują tantiemy)? Czy przeznaczają pieniądze na budowę Muzeum Kresów, które świadczyłoby o wielkości Polski, o światowej klasy bogactwie kulturowym, naukowym, światopoglądowym stworzonym przez wspaniałych ludzi o odmiennej kulturze i wierze żyjących obok siebie, aby dać świadectwo światu o nas, Polakach ?. Czy przechowają naszą wspólną własność, dobra narodowe, dla naszych dzieci czy je zniszczą lub sprzedadzą dla doraźnych korzyści? Czy łożą na kościoły? Skoro odebrali środki finansowe tym, którzy kościoły budowali i utrzymywali i niejednokrotnie, całe swoje majątki kościołowi oddawali, to do ich obowiązku należy kościół utrzymać.

Czy nowi „obszarnicy” dbają o biednych, słabszych?

4 lipca , na chodniku, przy ulicy Banacha w Warszawie, stał zgarbiony, chudy i bardzo skromnie ubrany staruszek. Wielkie, rogowe okulary zasłaniały mu twarz, na ziemi torba z koszyczkiem jagód. Z samochodu wysiadło 3 dużych panów, urzędnik z zeszytem i 2-ch pracowników straży miejskiej. Po chwili staruszek odszedł, człapiąc, na przystanek tramwajowy. Czy panowie udali się potem do saloniku, w którym „warszawscy” celebrci płacą 10-12 tysięcy złotych za implant przekazując do ręki gotówkę? Czy prezydent miasta nie powinien właśnie tam szukać pieniędzy? A oszczędność widzieć w przedsiębiorczości staruszka, skoro w budżecie nie przewiduje pomocy dla ludzi starych i biednych? Biednych, bo kiedyś uznano ich za wrogów systemu, okradziono z własności skazując na nędzę.

Postawy moich wspaniałych Rodaków są kontynuowane. I znowu przepraszam,że nie wymieniam wszystkich dobrodziejów. Choćby siostry Radwańskie, które odprowadzają 1% podatku na rzecz Fundacji im. Brata Alberta. Zdolna i uboga młodzież z gminy Złotniki Kujawskie (Kujawsko-Pomorskie) od kilku lat ma anioła stróża. Jest nim inż. Edmund Obiała, architekt o międzynarodowej renomie. Od lat funduje im roczne stypendia.

Organizacje, stowarzyszenia, Rajd Katyński, oni wspierają Polaków na Białorusi, Ukrainie, Litwie, tych Polaków którzy na rzecz naszego bogactwa pracowali, których Polska nie chce przyjąć i nie chce im pomóc.To nieliczni żyjący, którzy uratowali się z zaplanowanej eksterminacji milionów Polaków.
Bożena Ratter

Podobne artykuły