Od początku byłem przeciwnikiem ACTA – tej ohydnej próby uczynienia nas niewolnikami już nie tylko realnie, ale także formalnie. Teraz widzę, że byłem jeszcze o wiele za mało przeciwny temu szatańskiemu pomysłowi.
Wybaczcie, że uderzę w patetyczną nutę, ale co poradzę, że tak to wszystko odbieram?
Powiedzcie szczerze czy ktoś z Was nadal jeszcze wierzy, że żyje w wolnym świecie, w wolnym kraju o ustroju prawdziwie demokratycznym?
Mnie cisną się na usta słowa wieszcza: “Urodzony w niewoli, okuty w powiciu, Ja tylko jedną taką wiosnę miałem w życiu.”
Wiosną w moim odczuciu były lata 1989-1992. Chociaż jak się dobrze zastanowić to symbolicznym początkiem końca nadziei było ogłoszenie planu balcerowicza (czyli wiosna trwała tylko chwilę, jedno mgnienie), a końcem końca wycofanie się Jacka Kuronia z czynnego uprawiania polityki. To był, mimo swoich wad i słabości jedyny człowiek sumienia, człowiek o wielkim sercu i światłym umyśle, wśród zgrai dość prymitywnych i raczej dość tępych karierowiczów.
Wskutek działalności tej bandy nasze nadzieje szybko się rozwiały, i już dobrze wiemy, że nie jesteśmy gospodarzami we własnym kraju. Jesteśmy niewolnikami, bez majątku, bez pracy i niedługo bez wolnej przyrody.
Już kupujemy wodę w butelkach, co 30 lat temu wydawało się niemożliwe. Niebawem będziemy płacić za pogłaskanie psa i spoglądanie na kwitnące kwiaty.
A wszystko z powodu chciwości. Chyba mimo wszystko, nie docenialiśmy tego demona.
Wskutek działalności tej bandy nasze nadzieje szybko się rozwiały, i już dobrze wiemy, że nie jesteśmy gospodarzami we własnym kraju. Jesteśmy niewolnikami, bez majątku, bez pracy i niedługo bez wolnej przyrody.
Już kupujemy wodę w butelkach, co 30 lat temu wydawało się niemożliwe. Niebawem będziemy płacić za pogłaskanie psa i spoglądanie na kwitnące kwiaty.
A wszystko z powodu chciwości. Chyba mimo wszystko, nie docenialiśmy tego demona.
Komentarz może być tylko jeden A Man Who Sold the World, Dawida Bowie albo w wykonaniu Nirvany. Obydwa świetne.
To trzeba przeczytać!!!:
Kuroń człowiekiem sumienia, człowiekiem o wielkim sercu i światłym umyśle???
ten sam Kuroń, który w 1956 roku protestował przeciwko odejściu od stalinowskiej drogi do socjalizmu? którego ideałem było państwo pogrążone w mrokach stalinowskiego terroru?
ten sam wściekły “walterowiec”? ten KOR-owiec i solidaruch, które całe życie poświęcił na zwalczaniu Polski, na zwalczaniu wartości narodowych i religijnych?
oby jak najmniej zdarzało się takich osobników, o “wielkim” stalinowskim sercu i “światłym” marksistowskim umyśle
nie da się ukryć Kuroń uruchamiał tzw. harcerstwo walterowskie gdzie nie było miejsca na patriotyzm a li tylko pamięć “świetnego” generałka zdrajcy polskiego który był min politdrukiem i marnym dowódcą- a Kuroń go gloryfikował…
Nie mówię, że był kryształowy i bez skazy. Kto w końcu jest bez grzechu? Mówię o jego postawie a nie poglądach, z którymi można się nie zgadzać. Nawet jeśli błądził, uważam, że wierzył w to, co robił, a to już bardzo wiele.
hmmm coś w tym jest wierzył w to co robił… Hitler też wierzył…
czy to dobry trop?
Nie wiem czy Hitler w cokolwiek wierzył poza umiłowaniem swojej rasy i swojego narodu oraz nienawiścią zmieszaną z pogardą do wszystkich innych i inaczej myślących.
Poza tym miałem na myśli to co nazywamy “dobrą wiarą”. Sądzę, że Jacek Kuroń kierował się szlachetnymi pobudkami i jego intencje były dobre. Tak go odbieram i zawsze odbierałem. A że błądził? Kto pierwszy rzuci kamień?Oczywiście zaraz ktoś mi powie, że dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Ale ja w to nie wierzę. To głupie porzekadło. Intencje są ważne.
Jestem zdania, że Kuroń był jednym z bardziej przyzwoitych ludzi w historii III RP.