Latem urzędnicy szykują kolejną pułapkę na kierowców. Główny Inspektorat Transportu Drogowego zdecydował się na zakup w tym roku około 300 fotoradarów. Z tej puli na nasze, wielkopolskie drogi ma trafić 36 egzemplarzy tych urządzeń. Ich lokalizacja na dzień dzisiejszy nie jest znana, ale mają one stanąć w znacznej mierze przy drogach głównych. Do tego wiosną ma zostać ogłoszony przetarg na zakup sprzętu umożliwiającego odcinkowy pomiar prędkości (urządzenie mierzy czas, w jakim dany pojazd przebył odcinek drogi o ustalonej długości: od punktu A do punktu B) . Jest szansa, że także w Wielkopolsce spotkamy się z takim „prześladowcą”.
Czyli, jak wynika z powyższych doniesień, urzędnicy z uporem godnym lepszej sprawy powtarzają jak mantrę twierdzenie, że najgroźniejszą przyczyną wypadków na polskich drogach jest prędkość. I jak się zdaje, od tego powtarzania sami już w to uwierzyli. Nie ma więc pewnie już żadnego sensu powtarzać, że nie jest absolutnie prawdą, albowiem np. w Niemczech jeździ się szybciej, a wypadków jest mniej. Jest to bowiem tak zwana prawda urzędnicza (nie ma ona z prawdą rozumianą tradycyjnie nic wspólnego). Podobnie jak wmawiano nam zbawczą rolę włączonych cały rok świateł (co ciekawe jednak wypadków z tego powodu nie ubyło; a w państwach, gdzie takiego obowiązku nie ma, nie widać, aby doganiano nas w ich ilości), tak teraz epatuje się niebotycznymi prędkościami jakie rozwijamy na wspaniałych drogach jakie zbudował nam pewien „spółdzielca” z Piotrkowa Trybunalskiego, któremu się wydawało, że zna się na infrastrukturze. I zaraz przytacza się nam na dowód tego szereg statystyk (jakby statystyka tworzyła prawa ostateczne i bezsporne fakty, a nie była konsekwencją stawianych pytań). Mimo, jak wspomniałem wyżej, bezcelowości przekonywania wszystkowiedzących urzędników, którzy staną na głowie i naopowiadają wszelkich głupot, aby uzasadnić swoje istnienie oraz drenowanie naszych portfeli swoimi pensjami, dodam do tego dwa zdania. Proponuję wziąć zimny prysznic i popatrzeć na brutalną, polską rzeczywistość drogową. Infrastruktura w naszym kraju jest na poziomie Bangladeszu i cięgle się pogarsza. Rozjeżdżone drogi, zwiększający się nieustannie ruch, dziura na dziurze oraz parametry tychże dróg dostosowane do ruchu z lat 30 minionego wieku są jak pole minowe dla kierowców. Do tego dochodzi ciągła konieczność wyprzedzania, a więc przebywania na lewym pasie ruchu, albowiem dróg szybkiego ruchu czy autostrad mamy jak na lekarstwo. A całości dopełnia idiotyczny pomysł e-myta, i horrendalnych cen autostrad spychające cały ruch ciężarowy i osobowy na wspomniane „pseudodrogi”. Czy szanowni państwo urzędnicy nie widzicie, że urządziliście polskim kierowcom ścieżkę śmierci? I dziwicie się ilości wypadków? Jeśli się wpuści tłum ludzi na pole minowe, to trudno się później dziwić, że giną. I do tego jeszcze farsa deliberowania o prędkości. Trochę szacunku dla naszych umysłów. Prędkość największą przyczyna wypadków na kartoflisku? Nie neguję bynajmniej, że wśród polskich kierowców jest wielu szaleńców oraz wariatów drogowych. Sam spotykam ich na drogach i mam chęć odbierać im uprawnienia na całe życie. Ale stosując waszą ukochaną statystykę powiem, że jest ich mniej więcej tyle samo jak w każdym innym kraju. Problem polega na tym, że chcecie zrobić z Polski państwo opresyjne, także na drogach. Nie zwalczacie przyczyn, a próbujecie nieudolnie zwalczać przyczyny. Jak w socjalizmie, najpierw sami produkujecie problem (żenująca infrastruktura drogowa), a później w świetle reflektorów bohatersko je pokonujecie uzasadniając swoje pensje. Proszę wybaczyć, ale to nie jest normalne, więc skończmy z fikcją i absurdem.
dr Bartosz Józwiak
Prezes Unii Polityki Realnej
“…w Niemczech jeździ się szybciej, a wypadków jest mniej. Jest to bowiem tak zwana prawda urzędnicza (nie ma ona z prawdą rozumianą tradycyjnie nic wspólnego). Podobnie jak wmawiano nam zbawczą rolę włączonych cały rok świateł (co ciekawe jednak wypadków z tego powodu nie ubyło; a w państwach, gdzie takiego obowiązku nie ma, nie widać, aby doganiano nas w ich ilości),”i to jest konkret
gdzieś jeszcze na tej stronie czytałem o światłach było niezłe wyliczenie o to chodzi… lobby konkretne – zarabia na żarówkach, akumulatorach i oczywiście na paliwie bo było tutaj wyliczenie że jeżeli jedna 100 paliwa więcej się zużywa x te wszystkie samochody na światłach dziennie to wychodzi dziennie tylko ze 30 tys…. x 365dni…. i co…
Do Pana doktora nauk drogowych (pan doktor figuruje wszędzie jako doktor – rozumiem, że dzięki temu chce być bardziej autentyczny, lol ^^)
Do rzeczy: Ton Pana wypowiedzi jest wiecznie pretensjonalno-roszczeniowy. Praktycznie nigdy nie proponuje Pan żadnego rozwiązania, jedynie krytykuje. Czysty populizm, drogi Pani doktorze (doktor to naukowiec, nie? chyba powinien być w stanie wysnuć jakieś policy implications (nie mylić z polityką)?
W Niemczech jeździ się szybciej, bo drogi to umożliwiają. W Polsce jeździ się szybko, bo Polakowi obca jest awersja do ryzyka, zbyt często niestety nacechowana głupotą. Stan dróg w PL jest przecież tragiczny.
Rozumiem, że Pan jest przeciwnikiem jakiejkolwiek kontroli drogowej w tym kraju? Niemcy dosyć intensywnie faszerują drogi radarami i zbijają na tym niezłą kasę. Tak, tak… Zbierają na premie w ten sposób. A drogi budują się same.
Moje zdanie: jestem za radarami, a przeciwny jestem kretyńskim przepisom, które zbyt nieadekwatnie do stanu drogi hamują prędkość mojego auta. Jestem również przeciwny kretyńskim tablicom informującym mnie, że odcinek jest pod kontrolą radarową. Po jaką cholerę mi to? Jadę za szybko, robią mi zdjęcie i płacę. Raz, drugi, trzeci… Potem uważam. Skutek uboczny to mniej wypadków… taki mały szczególik.
Z pewnymi tezami Pana wypowiedzi, pani Adamie się zgadzam często bywam w Niemczech. Problem polega na tym ze w Niemczech jak zbierze się kasę to faktycznie idzie na to na co się ją zbierze u nas to już nie jest takie pewne…
Oczywiście dysponuje się nią w świetle prawa jasne… też w świetle prawa przyjmuje się 100 tys urzędników więcej do pracy w administracji państwowej z reguły krewnych znajomych przyjaciół….
Oczywiście są ogłoszenia przetargi itp tyle tylko, że to tak dla picu… bardziej…
i tak swoich przyjmuje się w znaczącej większości wypadków…
To taka mała dygresja
CO do radarów ja jestem za i zawsze byłem: Uwaga radar tablica może być ponieważ wtedy wyhamują nawet kiedy radaru tam nie ma a akurat tamtędy może przechodzić dziecko uważam ż eto doskonały sposób… na krnąbrnych kierowców
tak naprawdę tą rolę pełnią tablice z ograniczeniem prędkości ale one już jakoś spowszedniały – w naszym bardzo kulturalnym społeczeństwie nie pełnią już swojej roli…
Czy przepisy są kretyńskie? no nie wiem … czasami zakładają oblodzenie w danym miejscu itp… odnosi się to po prostu do innych pór roku….
Pozdrawiam
ps mam nadzieję że wypowie się też i Pan doktor na Pana zażalenia… w końcu to on jest autorem… postu :-)
http://bezprzesady.pl/hyde-park/dlaczego-jezdzimy-na-swiatlach-zuzywamy-akumulatory-i – to ten….
ale jest i taki:
też niezły:
http://bezprzesady.pl/aktualnosci/dodatkowe-koszty-jakie-ponosimy-na-kazdym-kroku