19 sierpnia 2012r. biskup polowy Józef Guzdek przewodniczył Mszy św. przy Cmentarzu Powstańczym „Grupy Kampinos” AK we wsi Wiersze. W sierpniu i wrześniu 1944 roku ta wieś stała się kwaterą dowództwa „Grupy Kampinos” na terenie wyzwolonym przez żołnierzy Armii Krajowej, z okupacji niemieckiej, i nazwanym dumnie, Niepodległą Rzeczpospolitą Kampinoską.
W wygłoszonym kazaniu opartym na przesłaniu „nie opuszczajcie waszych rąk gdyż dni są złe” kaznodzieja zwrócił uwagę na ofiarność ludności cywilnej, która przyjęła ponad 2, 5 tysiąca żołnierzy i 700 koni w swoje skromne domostwa. Za udzielenie schronienia żołnierzom AK jak również za przynależność mieszkańców do Armii Krajowej wieś została zniszczona przez okupanta. Na cmentarzu wojskowym spoczywa 54 żołnierzy a obok, na cmentarzu cywilnym, znajdują się mogiły ofiar cywilnych. Niemcy zbombardowali nie tylko wieś Wiersze. Ludność cywilną (głównie kobiety i dzieci, mężczyzn już wcześniej wysłano do obozów) wypędzono z domów z zamiarem wywiezienia do obozów. Nacierający front armii sowieckiej zmienił decyzję niemieckiego okupanta, ale ludność nie miała praktycznie, do czego wracać. Zamieszkali w piwnicach, lepiankach, szałasach i rozpoczęli odbudowywanie zgliszczy odrzucając propozycje władz opuszczenia tego terenu. To była ziemia ich ojców, ziemia o którą walczyły kolejne pokolenia. Mimo braku pomocy ze strony władz Ludowej Polski i prześladowań ocalały lud wsi kampinoskich pozostał na ojcowiźnie.
Biskup polowy wspomniał w swoim kazaniu kapelanów, wśród nich Stefana Wyszyńskiego, późniejszego Prymasa Polski,. mówiącego, iż nie samym chlebem człowiek żyje. Biskup podkreślił, iż w odprawianej Mszy modlimy się za bohaterskich obrońców Warszawy, za tych, którzy łączyli poczucie honoru z cnotą chrześcijańską.
„Biskup Guzdek wezwał uczestników uroczystości do rachunku sumienia przy pomniku bohaterów i nad mogiłami powstańców. Pokreślił, że trzeba zdecydowanie sprzeciwić się nawoływaniu niektórych, że „«polskości trzeba się wyprzeć»” wszak to: «nienormalność», «cywilizacyjny zaścianek Europy», brzydka panna, której nikt nie chce, potrzebny jest namysł nad duszą narodu”. W tej sytuacji cmentarze wojenne powinny stać się obowiązkową lekturą.
Kaznodzieja wezwał do uporczywej pracy, „aby ci, którzy żyjąc na polskiej ziemi, podobni do turystów, którzy utracili poczucie dziedzictwa narodowego, albo jeszcze go nie poznali, uznali Ojczyznę za swoją Matkę”. Przypomniał także rolę Kościoła w czasach zniewolenia, który był jedyną ziemią wolności.
– Kościół zawsze był z narodem. W polskich kościołach celebrowane i przypominane były zrywy polskiego ducha oraz sukcesy polskiego oręża. W polskich kościołach obchodzone były kolejne rocznice ustanowienia Konstytucji 3 Maja oraz świętowano tryumf polskiej armii, zwany „cudem nad Wisłą”. Kiedy skazano na zapomnienie bestialsko zamordowanych na „nieludzkiej ziemi”, wywiezionych na Sybir i stepy Kazachstanu, w polskich kościołach pojawiały się tablice oraz urny z prochami z Katynia, Miednoje i innych miejsc kaźni polskich oficerów”
cytat ze strony http://www.ordynariat.wp.mil.pl/pl/518_14522.html
Niedaleko Wierszy wieś Sowia Wola z ulicą o nazwie Wojsko Polskie , wieś Małocice, a w nich wspaniałe rezydencje otoczone grubymi murami. Do kogo należą, do tych, którzy nawołują „polskości trzeba się wyprzeć”? Przecież nie do dawnych mieszkańców, którzy otrzymują renty w wysokości 600 zł za oddane ziemie, ziemie należące do wolnej Polski dzięki ich ofierze. Bo żyli zgodnie z przesłaniem „nie opuszczajcie waszych rąk gdyż dni są złe”. Ziemie, na których już inni mają pałace. Ziemie, które komuś zabrano, aby utworzyć na nich utopijny raj, czyli PGR a gdy koncepcja okazała się niewypałem odstąpiono wtajemniczonym za 50 groszy czy 2 złote za metr kwadratowy a ludzi przymuszanych przez lata do pracy w PGR-ach skazano na nędzę.
A może nawołujący do wyparcia się polskości powinni ustąpić miejsca naszym Rodakom z polskich Kresów lub byłym właścicielom , którzy o polskość walczyli i do polskości się przyznają ? Wszak to Zgrupowanie Stołpecko Nalibockie AK przedzierając się z Puszczy Nalibockiej za Niemnem, pokonała 500 kilometrowy szlak, by przed godziną “W” stanąć u bram Warszawy. Według posiadanych danych, na pewno nie pełnych, w walkach w czasie Powstania Warszawskiego w ramach “Grupy Kampinos” poległo 245 żołnierzy Zgrupowania, a na terenach Kielecczyzny dalszych 31, z ogólnej liczby 942 przybyłych z Kresów. Ogółem z 1979 żołnierzy, których związki z Polskim Oddziałem Partyzanckim i Zgrupowaniem udało się ustalić, poległo w walkach 551, a podstępnie zamordowanych zostało 176.
Żołnierze Zgrupowania, którzy nie polegli w czasie wojny, nie mogli wrócić do swoich domów na rodzinnej ziemi, o której wolność walczyli z dwoma wrogami. Rozproszeni w Polsce, Europie i na innych kontynentach, odchodzą zapomniani na Wieczną Wartę.
Przykładem mogą być wspaniali dowódcy Zgrupowania.
Por. Adolf Pilch „Góra” – „Dolina” musiał opuścić Polskę. Zmarł w 2000 r.
w Londynie.
Por. Witold Pełczyński „Dźwig” – pierwszy dowódca Polskiego Oddziału
Partyzanckiego, dowódca batalionu piechoty w Puszczy Nalibockiej i w Kampinosie, ranny na Dworcu Gdańskim, jeniec Stalagu XI-A, azyl znalazł w Australii i tam zmarł.
http://www.iwieniec.eu/AK/Iwieniecka%20AK.pdf
http://podziemiezbrojne.blox.pl/html
Bożena Ratter
Za udzielenie schronienia żołnierzom AK jak również za przynależność mieszkańców do Armii Krajowej wieś została zniszczona przez okupanta – o tym się nie mówi…
“Pokreślił, że trzeba zdecydowanie sprzeciwić się nawoływaniu niektórych, że „«polskości trzeba się wyprzeć»” wszak to: «nienormalność», «cywilizacyjny zaścianek Europy», brzydka panna, której nikt nie chce, potrzebny jest namysł nad duszą narodu”. W tej sytuacji cmentarze wojenne powinny stać się obowiązkową lekturą.” – tak się dzieje tu w tym kraju.
Nalot i bombardowanie wsi przez niemieckie samoloty z Modlina obserwowały dzieci na okolicznych pastwiskach. One też opowiadają jak ich wypędzono z matkami , jak wracali do swoich wsi. Puszcza Kampinowska to zarośnięte wydmy. We wsi Stara Dąbrowa powracającym na zgliszcza za “dom” służyła izba wykopana w piachu wydmy.
Cmentarze przestały być obowiązkową lekturą, nawet 1 listopada 2011r. groby bohaterów na Warszawskich Powązkach (np. Jana Rodowicza “Anody”) wyglądały na zapomniane.
Bożena Ratter