Działanie nacjonalistycznej, faszystowskiej partii OUN-UPA, niezgodne z art. 13 konstytucji RP, bagatelizowane przez władze III RP
Największy na świecie zbiór relacji ocalonych z Ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach dostępny jest w Polsce.
Historia tego niezwykłego przedsięwzięcia rozpoczęła się w Warszawie. W Tygodniku Powszechnym z 2003 roku opisuje to zdarzenie Tomasz Potkaj:
„Inicjatywa wyszła ze środowiska kombatantów z 27 Wołyńskiej Dywizji Armii Krajowej w połowie lat 80. Impulsem był wywiad prasowy, w którym pewien profesor historii Uniwersytetu Warszawskiego stwierdził, że AK na Wołyniu mordowała niewinne kobiety i dzieci.”
Nie dziwi „niewiedza” profesora skoro jeszcze w 1978 roku władze PRL wespół z bratnim krajem rad umieściły w Katyniu po polsku i rosyjsku fałszywy napis: Ofiarom faszyzmu – polskim oficerom rozstrzelanym przez hitlerowców w 1941 roku.
Podobnie jest ze stanowiskiem Władysława Bartoszewskiego wobec KL Warschau, niemieckiego obozu koncentracyjnego w Warszawie, w którym zgładzono kilkadziesiąt tysięcy Polaków. Autorytatywnym wypowiedziom przeczą jednak zachowane dokumenty niemieckie, polskie i wspomnienia rodowitych warszawiaków, którzy po wojnie zapalali znicze w tunelu.
Wracam do zbrodni dokonanej przez faszystów ukraińskich. Tomasz Potkaj pisze: „Wtedy zrozumieliśmy, że jeśli sami nie zbierzemy dokumentacji losu Polaków na Wołyniu, nikt tego nie zrobi, a pamięć po ofiarach zbrodni nigdy nie będzie uczczona – opowiadał Andrzej Żupański, przez wiele lat sekretarz i przewodniczący Okręgu Wołyńskiego Światowego Związku Żołnierzy AK. – Rozesłaliśmy, więc apel do naszych członków w Polsce i w ciągu kilkunastu kolejnych miesięcy mieliśmy kilkaset spisanych świadectw.
Ze świadectw tych powstała broszura “Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich dokonane na ludności polskiej na Wołyniu 1939-45”, wydana w 1990 r. (autorzy: Jan Turowski i Władysław Siemaszko). Dalsze prace przez kolejne 10 lat prowadził Siemaszko z córką Ewą. W poszukiwaniu dokumentów i relacji Siemaszkowie przeczesywali archiwa, czytali akta procesowe sądzonych po wojnie członków UPA, docierali do świadków. Dlaczego to zrobiliśmy? – Bo naszym obowiązkiem było danie świadectwu prawdzie, skoro nikt inny nie chciał tego zrobić.
Ewa Siemaszko od początku określa zbrodnie popełnione na Polakach mianem ludobójstwa (zgodnie z definicją Konwencji ONZ z 1948 r.) i nie przyjmuje do wiadomości żadnych innych słów, jakimi określa się tę zbrodnię. „
I tak powstała monumentalna praca „ Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Wołynia. Tom 1-2.” (Władysław Siemaszko, Ewa Siemaszko). Autorzy zebrali, uporządkowali i poddali weryfikacji olbrzymi materiał źródłowy. Na jego podstawie ustalili ponad 19 tysięcy nazwisk zamordowanych Polaków. Znaczenie przygotowanej pracy jest olbrzymie i to z punktu widzenia zarówno naukowego jak i politycznego. Stanowić może rzeczową, oparta na faktach, konkretną podstawę do dalszych rozważań.
Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów we Wrocławiu od 1990 roku zajmuje się badaniem i dokumentowaniem zbrodni dokonanej na ludności Polskiej w czasie II Wojny Światowej na Kresach Południowo–Wschodnich przez Ukraińców z Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i tzw. Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA). W tym zakresie od samego początku bardzo ściśle współpracowaliśmy z Główną Komisją Badania Zbrodni, a następnie z Komisją Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (IPN) –czytamy na stronie Stowarzyszenia. Prokuratorzy prowadzący śledztwa w tym zakresie jednoznacznie ustalili w oparciu o prawo polskie i międzynarodowe, że ukraińscy nacjonaliści dopuścili się zbrodni ludobójstwa na bezbronnej ludności polskiej. Wydawany przez Stowarzyszenie periodyk Na Rubieży stanowi archiwum zeznań świadków.
Władysław i Ewa Siemaszkowie oraz Stowarzyszenie Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów udokumentowali zbrodnie popełnione na Polakach w 1721 wsiach, osadach i miasteczkach Wołynia – mniej więcej w połowie ówcześnie istniejących jednostek administracyjnych. Świadkowie pochodzą z różnych środowisk i mają odmienne doświadczenia – sprzed wojny, z rzezi dokonywanej na ich oczach w domach rodzinnych, z opowieści usłyszanych od świadków zagłady ich bliskich, z walk toczonych w obronie ludności cywilnej, wreszcie z czasów powojennych.
Bo do dzisiaj żyją świadkowie oraz oprawcy, którzy stosunek do tamtych wydarzeń mają podobny do składanych w zeznaniach. Czytam w Tygodniku Powszechnym: „Sądzony po wojnie przez sowiecki sąd Ohorodniczuk-Nikołaj Kwilkowśkij zeznał podczas śledztwa: “12 lipca 1943 r. rano razem z grupą UPA liczącą około 20 ludzi wszedłem w czasie Mszy do kościoła (w Porycku) iwanickiego rejonu, gdzie w ciągu 30 minut wraz z innymi zabiliśmy obywateli narodowości polskiej. W czasie tej akcji zabito 300 ludzi, wśród których były dzieci, kobiety i starcy. Po zabiciu ludzi w kościele udałem się z grupą do położonej w pobliżu wsi Radowicze oraz polskich kolonii Sadowa i Jeżyn, gdzie wziąłem udział w masowej likwidacji ludności polskiej. W wymienionych koloniach zabito 180 kobiet, dzieci i starców. Wszystkie domy spalono, a mienie i bydło rozgrabiono”. Inny członek UPA, Arsenij Bożewśkij, opowiadał przed sądem: “W lipcu 1943 r. nasz oddział przybył do byłej posiadłości hrabiego Koszewskiego, gdzie mieszkało około 100 Polaków, których zlikwidowaliśmy bezlitośnie przy użyciu broni palnej i białej. Zlikwidowaliśmy całe rodziny nie oszczędzając starców, kobiet i dzieci. Dzieci płakały, kobiety-matki prosiły, aby pozostawić ich dzieci przy życiu. Ale nie zwracaliśmy na te prośby uwagi i zabijaliśmy je używając do tego broni i noży”.
Archiwum zgromadzone w Polsce nie jest, więc tylko archiwum Ludobójstwa, ani pamięci o Ludobójstwie, ani wywiadów na temat doświadczenia Ludobójstwa…”Jest tym wszystkim jednocześnie, ale także czymś znacznie więcej. To archiwum ludzkich egzystencji, dające wgląd w doświadczenia graniczne – w granice człowieczeństwa i bycia człowiekiem“ – to sformułowanie dr Piotra Filipkowskiego(Polskie Towarzystwo Historii Mówionej, IFiS PAN) odnoszące się do zbioru potocznie zwanego Archiwum Spielberga doskonale odnosi się do relacji z Ludobójstwa dokonanego przez faszystów ukraińskich na Polakach, ludobójstwa do dzisiaj niepotępionego przez wolne i nowoczesne władze III RP.
W obliczu posiadanej wiedzy niezrozumiałe jest stanowisko rządzących, którzy deklarują chęć potępienia Akcji Wisła, a nie potępiają ludobójstwa dokonanego przez faszystów, nacjonalistów ukraińskich na Wołyniu. To podobno nie 1978 rok !.Są dostępne dokumenty.
Akcja Wisła to przesiedlenie, któremu towarzyszyły odszkodowania, gdy tymczasem Polacy przesiedlani zza Buga nie otrzymywali takiej pomocy. Nie mieli jej Ci, którzy cudem uniknęli rzezi na Wołyniu, stracili majątek, wsparcie zamordowanej rodziny a często stawali się inwalidami. Tak więc, przesiedlani Ukraińcy byli w sytuacji uprzywilejowanej, przesiedlani w inne rejony Polski mogli wrócić na ojczyste ziemie po 1956 roku, co nie jest do dzisiaj możliwe w przypadku Polaków wypędzonych z Kresów. Często nie wracali, choć bardzo tęsknili, bo w nowych miejscach mieli lepsze warunki bytowania.
Dotacja na działalność kulturalną w Polsce, w 2012 roku, dla mniejszości narodowych białoruskiej, czeskiej, ukraińskiej, łemkowskiej, litewskiej, niemieckiej, ormiańskiej, romskiej, rosyjskiej, tatarskiej, słowackiej, żydowskiej i kaszubskiej (tylko na naukę języka kaszubskiego około 1 120 000 zł) wyniosła ponad 14 milionów zł. Na edukację zaś mniejszości narodowych rządzący przeznaczyli ponad 270 milionów zł, o 20 % więcej niż w roku poprzednim.
Natomiast rządzący redukują środki wsparcia Polakom, którzy zostali skazani na pobyt na ziemiach, które po II wojnie światowej Polsce zabrano. Przestają działać polskie szkoły, Radio Lwów we Lwowie, tak bardzo polskie radio, w jakże polskim niegdyś mieście, gdy tymczasem w Polsce, na wydanie gazety w języku ukraińskim przeznacza się 420 000 zł. Na wydanie gazety, która nierzadko szkaluje nas, Polaków. Z pieniędzy polskiego podatnika dotowana jest gazeta, która gloryfikuje tych, którzy puszczali z dymem polskie wsie i mordowali bezbronną ludność polską.
W naszej konstytucji, art. 32, jest zapis, że wszyscy wobec prawa są równi, cóż to za równość!
Bożena Ratter